Ostatnio na portalu „Kozirynek” przypominam swoje dawne wiersze, między innymi z pierwszego tomu „Wianek z myśli” (2007). Jednym z takich tekstów jest ballada „Desperat”, napisana przeze mnie w 2000 roku, czyli dwadzieścia lat temu.
Desperat. Ballada
Wstępując
do kawiarni dnia pewnego
Ujrzałem smutnego człowieka
Zmęczony
usiadłem przy stoliku jego
Grzecznie pytając czy na kogoś czeka
On
z odpowiedzią zaczął nieco zwlekać
Twarz jego nagle
zamarła
Potem rzekł: – Nie mam już na kogo czekać,
Bo mi
przedwczoraj narzeczona zmarła.
– Nie
trać chłopcze nadziei, lecz tłumacz to sobie
Z wiarą niby
pobożny kler w starym kościele.
On nie słuchał, lecz mówił:
– Byłem na jej grobie
I przyrzekłem, że martwy legnę przy
jej ciele.
-Och
głupstwa gadasz! Chyba masz gorączkę,
Nie można żyć w bólu
pośród mrocznych cieni!
Tu w tej kawiarni za smukłą jej
rączkę,
Trzymałem ją tonąc w jej oczu zieleni.
![]() |
fot. Benedykt Rogala |
Jeszcze
mi się zdaje, że razem z nią siedzę,
Mówiąc to ów człowiek
objął mnie za szyję,
Że słów jej słucham i każdy gest
śledzę,
Ale jej już nie ma. Ona już nie żyje!
Słuchając
młodzieńca pijany usnąłem,
Śnił mi się mężczyzna i
kobieta śliczna,
A po kilku chwilach nagle się ocknąłem,
Widząc
jak dla niego jej śmierć jest tragiczna.
Wstałem,
pusto wokół, chłopaka nie było,
Powolnym więc krokiem
wracałem do domu,
Myśląc, że to wszystko tylko mi się
śniło,
Więc nie będę tego powtarzał nikomu.
Może
on samobójca, cierpiąc w piekle kwili,
A ona wśród aniołów w
niebie,
Bo tak jak za życia dla siebie nie byli,
Tak i po
śmierci nie są dla siebie.
2000r.