Ostatni mój wpis na blogu dotyczył inspiracji muzycznych. Dziś będzie słowo na temat filmów. Nie jestem wielkim kinomanem. Ale pamiętam z dzieciństwa kilka filmów, które na pewno w jakimś stopniu wpłynęły na mnie i ukształtowały moją osobowość. Podobnie zresztą jak muzyka, o której już tutaj pisałem i książki, o których napiszę kilka słów w kolejnym poście.
Pierwszym ważnym filmem w moim życiu była niewątpliwie „Akademia Pana Kleksa” w reż. Krzysztofa Gradowskiego, ze znakomitą rolą Piotra Fronczewskiego – mojego ulubionego aktora. W ekranizacji nie zabrakło również Bronisława Pawlika, którego zawsze ceniłem za kunszt aktorski. To chyba pod wpływem tego filmu, książki i twórczości Brzechwy, w ogóle zacząłem pisać. Najpierw bajki, a potem wiersze. Film spodobał mi się tak bardzo, że obejrzałem kolejne jego części: „Podróże Pana Kleksa”, „Pan Kleks w kosmosie”, a po latach „Tryumf Pana Kleksa”. Kupiłem też pełną dyskografię ścieżki dźwiękowej do wszystkich tych filmów, a nawet do musicalu „Akademia Pana Kleksa”, który miałem przyjemność obejrzeć w Teatrze „Roma”, kiedy już jako student polonistyki, pisałem pracę magisterską na temat Kleksa. Recenzowałem nawet ten spektakl dla czasopisma „Guliwer”.
Drugim tak ważnym filmem w moim życiu była „Lalka” - serialowa wersja w reżyserii Ryszarda Bera. To pod jej wpływem przeczytałem po raz pierwszy tę genialną powieść Prusa już jako uczeń szkoły podstawowej. Wielokrotnie zresztą później wracałem do tej lektury. I pokochałem całą twórczość Prusa.
![]() |
fot. Benedykt Rogala |
Z okresu licealnego pamiętam premiery filmów: „Pan Tadeusz” w reż. Andrzeja Wajdy, „Przedwiośnie” w reż. Filipa Bajona czy „Ogniem i mieczem” w reż. Jerzego Hoffmana. No, a potem przyszły studia i okres pracy zawodowej, i chyba zresztą z jej racji, zawsze bliskie mi były filmy, będące adaptacjami lektur, takie jak: „Wesele” Wajdy, „Noce i dnie” Jerzego Antczaka czy „Chłopi” Jana Rybkowskiego.
Z wczesnego dzieciństwa pamiętam też ekranizację powieści „Daleko od szosy” w reż. Zbigniewa Chmielewskiego, którą bardzo lubił mój tata. Mama natomiast była wielką fanką Patryka Swayze. Z sentymentem więc wracam do takich filmów jak: „Dirty Dancing” i „Ghost”. Z obcojęzycznych filmów duże wrażenie zrobił na mnie film „Zakochany Goethe” oraz „Melancholia” w reż. Lars von Triera ze świetną rolą Kristen Dunst, a także „Bohemian Rapsody” o moim ukochanym wokaliście Mercurym.
Warto przy tej okazji wspomnieć o serialach mojego dzieciństwa: „Dom”, „W labiryncie”, „Alternatywy 4”, „Zmiennicy”, „Czterdziestolatek”. Jeśli zaś chodzi o spektakle, wspomnę tylko o tych, które widziałem na deskach radomskiego teatru. Największe wrażenie zrobiły na mnie: „Kształt rzeczy”, „7 lekcji dla zmarłych”, "Kamień na kamieniu", „Jestem” i „Tajemniczy Mr Love”.
I to by chyba było na tyle. Choć oczywiście nie byłem tu w stanie wymienić wszystkich filmów, seriali i sztuk teatralnych, które w jakimś stopniu wpłynęły na moje życie. Te wymienione można jednak uznać za najważniejsze.