Leszka Żulińskiego poznałem ponad dziesięć
lat temu, przy okazji ogólnopolskich konkursów literackich: „O dzban
czarnoleskiego miodu” oraz imienia Stanisława Grochowiaka, w których jurorował,
a w których ja brałem udział i byłem nawet nagradzany. Z tego okresu pochodzi
zdjęcie, którym ilustruję niniejszy wpis. Autorem fotografii jest Adam
Kowalski.
Od razu z Leszkiem przypadliśmy sobie do
gustu. Mogę chyba powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Kiedy w roku 2012
wydawałem wybór swoich wierszy z lat 1997-2012, w zbiorze pod tytułem
„Abecedarium”, poprosiłem go o wstęp. Zgodził się bez problemu. W tym tomie
zresztą pojawia się jako bohater jednego z moich wierszy „laznia-galeria.radom.pl”.
Drugim, dedykowanym mu tekstem jest napisany w zeszłym roku utwór „Faust pisze
do Leszka Żulińskiego”, inspirowany jego tomem „Ja, Faust”. Jesienią zeszłego
roku udało nam się spotkać na warsztatach literackich, które
poprowadził dla Grupy Poetyckiej „Erato” z Kozienic oraz Grupy Literackiej
„Tygiel” z Radomia, w murach Kozienickiego Domu Kultury im. Bogusława
Klimczuka. Przypomnę, że nad obiema grupami mam przyjemność sprawować opiekę
artystyczną. Zaprosiłem też Leszka do udziału w naszej wspólnej antologii "Fraktale".
Leszek Żuliński poza tym, że jest świetnym
poetą, jest również doskonałym krytykiem literackim. Jego teksty znajdziecie
m.in. na portalach: „Pisarze.pl” oraz „Latarnia Morska”, a także na jego
literackiej witrynie www.zulinski.pl Gorąco
polecam Wam jego cykliczne wpisy na blogu.
Leszek ma w swoim dorobku ponad trzydzieści
książek: zbiorów poezji i publikacji krytycznoliterackich. Dziś chciałbym
wspomnieć słowo o jego książce „Moje podróże literackie”, do której z chęcią
wracam - również teraz w czasie tej domowej, dobrowolnej kwarantanny. Książka
składa się z trzech części, tytułowej - „Moje podróże literackie”, „Romanse
wschodnie” i „Przekraczanie granic”. Dla mnie, jako że od dwunastu lat prowadzę
warsztaty literackie bardzo cenna wydaje się ostatnia część. Mowa w niej o
zmieniającej się dykcji poetyckiej, możliwościach języka i skandalistach
literatury.
Dwie pierwsze części są równie
interesujące. Zdradzają sekrety życia krytyka literackiego i poety, który
pracując w licznych wydawnictwach, a także w prasie, radiu i telewizji zwiedził
cały świat i poznał mnóstwo znakomitych twórców literatury. Szczególnie
wzruszyły mnie fragmenty o nagłej śmierci poety Tadeusza Kubiaka, której Leszek
był świadkiem i jego wspomnienia z lekcji rosyjskiego, z nauczycielką Irminą, które nauczyły go
wrażliwości na literaturę. O tym drugim epizodzie Leszek wspominał później w
wywiadach wielokrotnie. Więcej nie zdradzam. Sięgnijcie sami po tę jego
książkę.
Serdecznie polecam Wam – „Moje podróże
literackie”. W sytuacji, kiedy nie możemy podróżować dosłownie, warto to zrobić
oczami wyobraźni. Ta publikacja nadaje się do tego znakomicie. Leszek Żuliński
jest bowiem, od wielu już lat, doskonałym przewodnikiem po świecie współczesnej
literatury. I niewątpliwie jednym z moich Mistrzów, jeśli chodzi o krytykę
literacką. W tej dziedzinie wiem, że nigdy mu nie dorównam.