Smak poezji
Ćwierć wieku zajmuję się poezją. Czytam, piszę, recenzuję. Ale dopiero książka poetycka Justyny Markiewicz uświadomiła mi, że poezja ma swoje smaki, a moim ulubionym smakiem od kilkunastu miesięcy jest właśnie karmel z solą. Obserwuję bowiem rozwój tej młodej, zdolnej i niezwykle wrażliwej autorki, śledząc jej facebookową przestrzeń, pod taką właśnie nazwą.
Ale wróćmy do tych smaków. A więc poezja ma różne smaki. Bywają wiersze gorzkie. Oj, gorzkie. O tych, których już nie ma. Bywają wiersze słodkie. O miłości. Niektóre wręcz pikantne. Bywają słone. O tym, co zostało w pamięci. Kwaśne. O tym, co się nie udało. Nie wyszło. Smak wierszy Justyny Markiewicz to – jak wspomniałem - karmel z solą. Trochę słodki, trochę słony. Słodki tam, gdzie pisze o miłości. Słony tam, gdzie mowa o bliskich nieobecnych.
Ten tom to doskonale skomponowany deser. Spróbujcie. Rozsmakujcie się. W wierszach. W ich stylu, rytmie, na który zwracam Waszą uwagę. Trochę piosenkowym, trochę nietypowym. Na pewno charakterystycznym dla poetyki Justyny. Wiele w tych tekstach wrażliwości, zmysłowości, kobiecości. Choć zdarzają się i męskie punkty widzenia. Co też jest ciekawym zabiegiem, którego nie wolno Wam przegapić. Cóż, zapraszam więc na tę poetycką ucztę. Smacznego!
Adrian Szary