W tym tygodniu dotarła do mnie płyta Marty Kani – "Piosenki wodą pisane". Martę poznałem podczas zeszłorocznej "Rafy", którą prowadzę od 2016 roku. Od razu zyskała moją sympatię, bo nosi panieńskie nazwisko mojej żony. Jakby tego było mało mamy w rodzinie żony Martę Kanię.
Ale nie tylko nazwiskiem Marta zwróciła moją uwagę, lecz przede wszystkim twórczością muzyczną. Do dziś pamiętam jej piosenki "O świcie" i "Ostatni rejs", które wówczas zaśpiewała, a które znalazły się teraz na jej debiutanckiej płycie.
Po "Rafie" zakumplowaliśmy się z Martą wirtualnie. Jej piosenki i wiersze zaprezentowałem w prowadzonych przeze mnie cyklach "Ry(cerskie)my" w "Rycerzu Młodych" i "Szare eminencje" na portalu "Kozirynek". Konsultowałem też językowo jej śpiewnik dołączony do płyty.
![]() |
źródło: www.martakania.pl |
Jaka jest debiutancka płyta Marty? Krążek zawiera czternaście piosenek, do których słowa i muzykę napisała wokalistka. Na płycie znajdziecie różne gatunki i style: folk, piosenkę żeglarską, ballady, a nawet poezję śpiewaną, jak również tanga i bossanovy w bardzo ciekawych aranżacjach.
Szanty są mi w ostatnim czasie bliskie. Napisałem ich sporo dla Rafała Błędowskiego – lidera szantowej grupy "Kliper". Marta Kania proponuje nam kobiece wersje szant. Piosenki pisane wodą, sercem, pasją. Serdecznie polecam Wam Jej płytę i zachęcam do zapoznania się z Jej twórczością.
PS Do płyty otrzymałem również w prezencie okolicznościową koszulkę. Sprezentowałem ją mojej żonie - Magdalenie Kani – Szary.