obSZARY kultury
![]() |
Rys. Ola Zasada - Sójka |
Żeby nic mi nie umknęło – z pisarką dla dzieci i dorosłych Agatą Gwóźdź rozmawia Adrian Szary
Październik to czas początku roku akademickiego. Studiuje Pani psychologię. Dlaczego wybrała Pani akurat ten kierunek? Czy pomaga w pisaniu?
Jeszcze od czasów szkolnych interesowały mnie relacje ludzi ze sobą i innymi. Bardzo lubiłam zgłębiać tajniki ludzkiego umysłu, to dlaczego postępujemy tak a nie inaczej i co nas do tego skłania, co widać w moich książkach dla dorosłych, więc kiedy zrezygnowałam z medycyny i zaczęłam się zastanawiać, czy jest coś innego, co chciałabym studiować, wybór naturalnie padł na psychologię. Lubię mocno zagłębiać się w psychikę bohaterów i symulować ich postępowanie na podstawie ich przeżyć, co w przypadku romansów – w których fabuła kręci się wokół uczuć i komunikacji interpersonalnej – na pewno bardziej pomaga niż przeszkadza.
To również Dzień Edukacji Narodowej. Jak wspomina Pani czas edukacji szkolnej? Czy już wtedy pojawiły się pierwsze próby pisania?
Czas edukacji wspominam dobrze, ale też bez fajerwerków. Byłam dobrą, wręcz wzorową uczennicą, ale nie poświęcałam na naukę więcej czasu niż było to konieczne, żeby móc spędzić więcej czasu w stajni. Zanim zaczęłam pisać książki, jako dorosła osoba, nigdy wcześniej nie brałam się za pisanie. Całą swoją edukację przeszłam z myślą o tym, że zostanę lekarzem, co zresztą prawie doszło do skutku, bo ostatecznie poszłam na studia medyczne i tam też pod wpływem różnych wydarzeń i po głębszej refleksji pojawił się pomysł napisania pierwszej książki.
A skąd zamiłowanie do koni? Skąd pomysł na Kucyka Kropka?
Konie były obecne w moim życiu już od najmłodszych lat, najpierw tylko teoretycznie, „na sucho” w formie zabawek i książek, a w szkole podstawowej już też w praktyce, kiedy zaczęłam uczyć się jeździć konno. A potem poszło już lawinowo i skończyło się na własnej stajni, którą prowadzę razem z siostrą. Odkąd pamiętam, konie mnie fascynowały i chciałam przebywać w ich towarzystwie. Pomysł na „KASiDowe opowieści” – czyli serię, której częścią są przygody kucyka Kropka – pojawił się po tym, jak rodzice dzieci, które przyjeżdżają do naszej stajni, przeczytali książkę dla dorosłych i zaczęli podpytywać o coś dla dzieci. Po jakimś czasie i wysłuchaniu wielu próśb, stwierdziłam, że mogłabym spróbować, a że nie wiedziałam, od czego zacząć, postanowiłam zacząć pisać o czymś, co znam i tak padło na kucyka Kropka, który jest jednym z mieszkańców naszej stajni.
No właśnie pisze Pani również dla dorosłych. Mam na myśli książki: „Modliszka”, „Rok motyla”. Dla kogo pisze się trudniej dla dzieci czy dorosłych?
Początkowo myślałam, że trudniej pisze się dla dzieci, bo przygodę z pisaniem zaczęłam od książki dla dorosłych i wydawało mi się to łatwiejsze do tworzenia, bo bez ograniczeń językowych i tematycznych. Ale kiedy napisałam pierwszą książeczkę dla dzieci odnalazłam w tym zupełnie nowy rodzaj radości i okazało się, że nie jest to dużo trudniejsze od prozy dla dorosłych. Każdy z tych rodzajów literatury ma takie elementy, które sprawiają mi większą trudność. W książkach dla dzieci muszę bardziej pilnować języka dostosowanego do wieku i wartości edukacyjnej, a w książkach dla dorosłych więcej czasu poświęcam na planowanie zwrotów akcji, tajemnic i trzymających w napięciu relacji między bohaterami, ale i takie, które są naturalne i intuicyjne, więc ostatecznie stwierdzam, że ani jedno ani drugie nie jest dla mnie łatwiejsze czy trudniejsze. Jednego dnia łatwiej pracuje mi się nad literaturą dla dorosłych, a innego dla dzieci i wtedy chętniej nią się właśnie zajmuję.
Skąd czerpie Pani inspiracje? Jaką literaturę lubi Pani czytać prywatnie?
Inspiracje czerpię po części z obserwacji świata i codziennych sytuacji, z którymi się stykam, na przykład podczas pracy w stajni czy wyjść poza dom, po części też z własnych przeżyć, pewnie też trochę z literatury i tego, z czym zetknę się chociażby w Internecie, co zasugerują mi algorytmy w social mediach. Ostatnio pomysł na książki wpadł mi też do głowy podczas podróży do Grecji. Jeśli by się zastanowić, to inspiracje potrafię czerpać z tego, co otacza mnie dookoła każdego dnia. Prywatnie najczęściej czytam ostatnimi czasy fantastykę, głównie po raz enty serię o Harrym Potterze” i książki z uniwersum Wiedźmina, bo bardzo lubię w chwilach zmęczenia wracać do czegoś, co dobrze już znam, literaturę faktu, popularnonaukową, naukową i różne poradniki, zwłaszcza z zakresu jeździectwa. Mam też słabość do książek Agathy Christie.
Chciałaby Pani, by np.: „Modliszka” została zekranizowana? A jeśli tak, czy chciałaby Pani zagrać jedną z ról?
Myślę, że tak jak w głowach wielu autorów książek, i w mojej głowie przemyka raz po raz taka myśl. Na pewno byłoby to bardzo miłe przeżycie móc zobaczyć na ekranie postaci wykreowane w mojej głowie. Nie sądzę, żebym chciała zagrać jakąś rolę, bo nie czuję się dobrą aktorką, ale życie robi różne niespodzianki, więc może gdyby taka propozycja się pojawiła, zastanowiłabym się nad tym bardziej poważnie.
Zdradzi nam Pani nad czym teraz pracuje?
Obecnie pracuję jednocześnie nad ostatnią częścią trylogii, w której skład wchodzi kolejno „Modliszka” i „Rok motyla”. Poza tym na bieżąco pracuję nad kolejnymi książeczkami dla dzieci m.in. w klimacie jesiennym. Pojawił się też pomysł napisania młodzieżowej książki w klimacie jeździeckim, więc próbuję też swoich sił na tym polu i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Lubi Pani spotkania z czytelnikami?
Bardzo lubię takie spotkania. Mogę dowiedzieć się czegoś o tym, jak czytelnicy odbierają moje książki, porozmawiać z nimi na tematy, które poruszam w książkach i poznać ich punkt widzenia. Niezależnie od tego, czy spotykam się z dorosłymi czy z dziećmi, zawsze wychodzę z jakąś nową wiedzą i czasem nawet wpadają mi do głowy nowe pomysły, na które mogłabym nie wpaść, gdybym się z czytelnikami nie spotkała.
Nasze standardowe pytanie- czy była Pani kiedyś w Radzyniu Podlaskim?
Nie miałam okazji, ale słyszałam o Radzyniu Podlaskim w serialu „Ranczo”, który jest jednym z seriali, do których wracam z sentymentem, tak jak do znanych mi książek, kiedy potrzebuję odpocząć i się „zresetować”. Myślę, że przez to szczególne przywiązanie do serialu i przez moje zamiłowanie do odkrywania nowych miejsc, może się zdarzyć, że kiedyś mnie poniesie w tamte okolice.
Czego Pani życzyć?
Na pewno więcej czasu na pisanie, bo z tym różnie u mnie bywa, kiedy w stajni jest duży ruch. I może silniejszego nawyku zapisywania pomysłów od razu, gdy pojawią się w mojej głowie, żeby nic mi nie umknęło.
W takim razie tego życzymy, dziękując za rozmowę.
źródło: kozirynek.online