Wczoraj dotarła do mnie smutna wiadomość o śmierci Leszka Żulińskiego – wspaniałego poety, krytyka literackiego, a przede wszystkim przyjaciela. Leszka poznałem dzięki panu Adolfowi Krzemińskiemu i jego Grupie Poetyckiej "Łuczywo" podczas warsztatów literackich i Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Stanisława Grochowiaka w Radomskim Klubie Środowisk Twórczych i Galerii - "Łaźnia". Był rok 2010. Odbierałem z rąk Leszka wyróżnienie za zestaw wierszy, w którym znalazły się m.in. teksty: "Szarość" i "Radom". Rok później spotkaliśmy się na konkursie "O dzban Czarnoleskiego miodu". To wtedy Michał Cieślak zrobił nam to zdjęcie, które bardzo lubię.
Kiedy w roku 2012 wydawałem wybór moich wierszy z lat 1997-2012, zatytułowany "Abecedarium", poprosiłem Leszka o wstęp. Wtedy też po raz pierwszy pojawił się w moim wierszu, zatytułowanym www.laznia-galeria.radom.pl a Rafał Sadowski nagrał krótki, filmowy materiał, w którym Leszek, stojąc przed "Łaźnią" mówi o mojej twórczości. W latach 2013 – 2018 utrzymywaliśmy kontakt korespondencyjny, telefoniczny i e-mailowy. Wymienialiśmy się książkami. To dzięki Leszkowi moje wiersze trafiły na portal "pisarze.pl".
W roku 2019 zaproponowałem Leszka jako instruktora otwartych warsztatów literackich w Kozienickim Domu Kultury im. Bogusława Klimczuka dla Grupy Poetyckiej "Erato", którą opiekuję się artystycznie od 2018 roku. Leszek był zresztą doskonale znany i poetom Grupy "Erato", i Dyrekcji, i Pracownikom KDK. Przyjeżdżał bowiem na warsztaty literackie do Kozienic dość często i chętnie. Ach, cóż to było za spotkanie. To wtedy powstała druga nasza wspólna fotka.
źródło: Kozienicki Dom Kultury im. Bogusława Klimczuka
W roku 2020 zaprosiłem Leszka Żulińskiego do udziału w mojej antologii powarsztatowej "Fraktale". W tym samym czasie Leszek zrecenzował mój tom "Kontenans" i wspomnianą antologię na portalu "Latarnia Morska". Napisał też blurb na moją książkę "Blogo", która ukazała się w 2021 roku. W niej zaś kolejny wiersz dla Leszka, zatytułowany "Faust pisze do Leszka Żulińskiego" i recenzja jego książki "Moje podróże literackie", o której mówiłem również na antenie "Radia Radom" i pisałem na swoim blogu.
Na początku 2022 roku przygotowałem też "Szarą strefę poezji", poświęconą Leszkowi Żulińskiemu dla "Radia Plus Radom". Mniej więcej wtedy dostałem od niego mejla następującej treści:
"Ajajaj, dawno żeśmy się nie
kontaktowali...
przejrzałem to co o Tobie mam, no i sporo jest
tego - na dodatek znakomitego
tak!, nadejdzie lato, to koniecznie
musimy się spotkać,
a więc ja już się szykuję i na pewno Ci
się przypomnę,
a tymczasem dłoń Ci ściskam
trzymaj
się!
lż"
Podobną deklarację Leszek powtórzył w naszej rozmowie telefonicznej, w kwietniu tego roku. Liczyłem, że ściągnę go latem do Radomia. No, ale już się nie spotkamy...
Leszek Żuliński był znakomitym krytykiem literackim, poetą, ciepłym serdecznym człowiekiem. Pozostawił po sobie setki recenzji, wierszy, mnóstwo książek i artykułów. Zawsze inspirował mnie do prowadzenia warsztatów, jurorowania w konkursach, wydawania książek i pisania bloga. Na jego blog zaglądałem często. W ostatnim czasie przestał go prowadzić.
Będzie mi Leszka bardzo brakowało... Był jednym z moich Mistrzów. Wiele osób zarzuca mu przeszłość. Tak, znam ją i ja. Leszek nieraz do niej wracał w naszych prywatnych rozmowach przy kieliszeczku czy fajeczce. W swoich wierszach i blogowych wpisach. Myślę, że wstydził się jej, żałował i... już za nią "odpokutował". Wszyscy mamy drobne "grzeszki", "błędy młodości", nikt z nas nie jest bez winy, każdy dźwiga – jak mawiał Leszek – jakiś swój garb... Ale przeszłość nie może, nie powinna rzutować na całe nasze życie, na naszą teraźniejszość i przyszłość. Na naszą działalność i twórczość. Wszyscy jak biblijny Łazarz mamy prawo zmartwychwstać, narodzić się na nowo i zacząć od nowa.
Leszek był naprawdę dobrym, mądrym, wrażliwym człowiekiem. Zawsze mawiał, gdy się rozstawaliśmy: "Do zobaczenia w Sztokholmie!" (choć obaj chyba wiedzieliśmy, że pewnego pułapu nigdy już nie uda nam się przeskoczyć). Cóż mi dziś pozostaje napisać... Żegnaj, Lesiu, dziękuję Ci za wszystko. Odpoczywaj po trudach ziemskiej wędrówki. I do zobaczenia kiedyś tam... Kto wie, może właśnie w Sztokholmie...