„Dychotomia” to tytuł nowej książki poetyckiej Rafała Kasprzyka. Słowo to oznacza dwudzielność i chyba zawsze już kojarzyć mi się będzie z frazą o „odwiecznej dychotomii”, z wiersza Marcina Świetlickiego o paleniu, który potem stał się piosenką jego zespołu „Świetliki”.
Taki jest właśnie nowy tom Kasprzyka. Składa się z dwóch części. Zawiera - w sumie - niewiele, bo trzydzieści jeden wierszy. Bardzo lapidarnych. I ta lapidarność jest olbrzymią zaletą. Współczesny poeta bardzo starannie i oszczędnie dobiera słowa, przekazując jednocześnie ogromny ładunek treściowy i emocjonalny.
Wiersze Rafała powracać będą do czytelnika jak sny, z otwierającego książkę utworu:
„A one wracają ze zdwojoną siłą.
Bardziej rzeczywiste.
Całe we krwi.”
(Sny)
![]() |
fot. Marek Baran |
W książce pojawiają się światy alternatywne. Ale również te najbliższe autorowi. O jego pracy w kopalni jest wiersz „Ratunek”. O procesie tworzenia „Próbuję zrozumieć” (cytat: „chodzę z wierszem wbitym w głowę”). To poezja, której przejadły się już wszelkie „izmy”:
„Synem marnotrawnym jestem.
Przejedzony świńskim jedzeniem
zaczynam wymiotować „izmami”.
Sporo tu aluzji do romantycznej percepcji świata, opartej właśnie na dychotomii:
„Odkąd rozbiłem mędrca szkiełko i oko,
zupełnie świadomie, rozpadł się świat”.(Horyzont zdarzeń)
Stąd już tylko krok do rozważań o śmierci i zaświatach. Jak w wierszach: „Przejście”, „Apoteoza”, „Zmarli wychodzą na ląd”, czy „Definicje” - tekst, w którym stykamy się ze śmiercią zwierząt, tak przecież podobną do naszej ludzkiej. W ten sposób Rafał buduje specyficzny, mroczny nastrój tego tomu:
„Głupia bezsensowna śmierć.
Jak zasnąć, kiedy nagle tak przeraźliwie
zaczynają ujadać psy?
Ratuje mnie huśtawka i jej wyzwalający ruch.
Moje buty na niebie. Biegnę skrajem księżyca,
a nade mną stado wron zatacza dziwne kręgi”.
(Huśtawka)
Dychotomia to wreszcie świat naszych przodków i dzieci. Rozłam pomiędzy tymi światami:
„Pamiętam ten listopad i zimny policzek dziadka,
który ucałowałem, a potem inny listopad, kiedy
tuliłem nowo narodzonego brata. I jeszcze
te dwa kwietnie – śmierć babci i narodziny syna”.
i dziwne, magiczne między nimi połączenie:
„Tato, światy muszą być jakoś połączone,
bo inaczej, będzie wielka czarna dziura”.
Adrian Szary
Ps Gościłem, rok temu, poetę Rafała Kasprzyka z jego poprzednią książką „Interakcje” w Centrum Młodzieży - „Arka”, w Radomiu. Bardzo miło wspominam to spotkanie. Wtedy też powstało zdjęcie, którym zilustrowałem ten wpis. Mam nadzieję, że z „Dychotomią” Rafał również odwiedzi moje miasto.