Przeglądałem
ostatnio swój debiutancki tomik poezji „Wianek z myśli” wydany
w
2007 roku i znalazłem w nim taki oto wiersz:
Symfonia
elfów
Na
błękitnej partyturze nieba
zapłonęły
srebrne nuty gwiazd
nad
głowami zakochanych śpiewa
serenadę
wokalista wiatr
Rozbrzmiewają
pod batutą nocy
gałęzie
co stroją swe liście
kompozytor
z ukochaną kroczy
filharmonią
drzew uroczyście
Za
kulisy dnia z nią śmiało wchodzi
wyłączona
już słońca kamera
filmowała
jak się miłość rodzi
gdy
noc wstaje a dzień umiera
Leśna
scena spod stóp im umyka
w
głośniku echa wciąż koncert trwa
i
w zakochanej duszy muzyka
magiczna
symfonia elfów gra
Tak
uczucie niczym pieśń dojrzewa
kurtynę
noc spuściły sowy
na
błękitnej partyturze nieba
stanął
księżyc klucz wiolinowy
Jego
światło przez okno przenika
do
pokoju gdzie pianista gra
nuty
płynące z serca muzyka
gdzie
jeszcze symfonia elfów trwa
Tekst
powstał w 2005 roku i wkrótce później z muzyką Jakuba Kwintala
stał się piosenką. Dziś już piszę trochę inaczej, ale
sentyment do tego utworu, zwłaszcza w wersji śpiewanej pozostał.