Pozostając
w temacie szkoły, dziś krótkie opowiadanie o pewnym typowym
pedagogu i jego nietypowej historii.
Pan
Jakub
Pan
Jakub był pedagogiem. Od wielu lat uczył języka polskiego w jednej
ze szkół średnich. Na swoje zajęcia przychodził zawsze dobrze
przygotowany i elegancko ubrany w ciemny garnitur. Jego doskonałe
poczucie humoru w połączeniu z erudycją i niekonwencjonalnym
sposobem prowadzenia lekcji sprawiało, że cieszył się sympatią
wszystkich swoich uczniów.
Pewnego
dnia po zajęciach dostał tak silnego bólu brzucha, że pogotowie
zabrało go do szpitala. Diagnoza lekarska, po przeprowadzeniu badań, brzmiała jak wyrok – nowotwór żołądka. Pan Jakub wiedział, że
wiążę się to z długotrwałą hospitalizacją, uniemożliwiającą
mu powrót do pracy. Zupełnie się załamał. Praca była całym
jego życiem. Bez niej straciło ono sens. Chciał być sam.
Godzinami leżał w małej sali, patrzył w sufit i powtarzał sobie:
-
To już jest koniec!
-
Nieprawda! - usłyszał kiedyś protest. Spojrzał w stronę drzwi.
Stała tam młoda kobieta.
-
Czy Pani była moją uczennicą? - spytał zaintrygowany Pan Jakub.
-
Nie – odpowiedziała, uśmiechając się – tym razem to ja
przyszłam Pana czegoś nauczyć, Profesorze.
-
Mnie? Nauczyć? - zdziwił się Profesor.
-
Tak, dam Panu wykład na temat sensu życia.
-
Moje życie straciło sens...
-
Co też Pan mówi?! Musi się Pan zacząć leczyć i za jakieś dwa,
trzy miesiące stanie Pan na nogi i wróci do swojej pracy.
Otucha
wstąpiła w serce Pana Jakuba, ale przekornie rzekł:
-
Pewnie jest Pani psychologiem i płacą Pani za gadanie takich bzdur.
Proszę wyjść!
-
Nie jestem psychologiem i to co mówię, to nie są bzdury. Wystarczy
uwierzyć. Nic Pan nie traci – rzekła.
-
Więc kim Pani jest? Jak Pani na imię? - dziwił się Pan Jakub.
-
To nieważne... Zawrzemy umowę. Pan nie będzie o nic pytał i podda
się leczeniu, a ja będę Pana odwiedzała.
-
Zgoda – odpowiedział Profesor, będąc pod wyraźnym urokiem
tajemniczego gościa.
Od
tych odwiedzin wiele zmieniło się w życiu Pana Jakuba. Dzień
zaczynał modlitwą w szpitalnej kaplicy. Potem poddawał się
chemioterapii. Wieczorami przyjmował młodą kobietę. Wspierała go
w leczeniu i opowiadała o ciężkich przypadkach, z których
wychodzili ludzie, przez nią odwiedzani. Pan Jakub zgodnie z umową
o nic nie pytał. Ciekawy był jednak, kim jest ta kobieta, skąd wie
tyle o ludzkich losach i cierpieniach, a niekiedy nawet, zwłaszcza
przed snem, myślał, czy ta kobieta ma męża, dzieci, bo zaczął
odczuwać, że chyba spotkał miłość swego życia.
Wreszcie
którejś nocy zdecydował, że przerwie te enigmatyczne dyskusje i
poprosi, by tym razem nie rozmawiali o nim i jego chorobie, lecz o
jej życiu. Tego dnia, w którym miał porozmawiać szczerze z
kobietą, obudzono go wcześnie rano i zabrano na badania. Po nich
ordynator wezwał Pana Jakuba. Powiedział mu, że stan jego zdrowia
poprawił się na tyle, by można go było wypisać ze szpitala. Pan
Jakub był niezwykle szczęśliwy. Wiedział jednak, że szczęście
to jest zasługą tajemniczej kobiety, która odwiedzała go i
wspierała w leczeniu. Kupił piękny bukiet kwiatów:
-
Dam go jej, gdy przyjdzie w odwiedziny dziś wieczorem i z miejsca
się oświadczę... - pomyślał w duchu. Mijały godziny, a kobieta
nie przychodziła. Nie przyszła już tego wieczoru ani następnego...
Pana
Jakuba wypisano ze szpitala i po kilku dniach zwolnienia wrócił do
pracy. Długo zastanawiał się nad dziwacznym wydarzeniem, które go
spotkało. Odwiedzał kilkakrotnie oddział onkologii i pytał, czy
nie przychodzi tu taka piękna, młoda dziewczyna. Okazało się, że
nikt nigdy nie widział tu takiej kobiety. Pan Jakub zaczął się
więc zastanawiać, czy nie była ona jedynie wytworem jego psychiki?
A może spotkał go cud, który już chyba nie powtórzy się, kiedy
minie okres remisji choroby...
„Pierwodruki
i przedruki. Opowiadania o wierze, nadziei, miłości i rodzinie”,
Radom
2010.