Jak się powiedziało A trzeba
powiedzieć B. Potoczna wymowa tej litery kojarzy mi się z dziecięcym
wartościowaniem negatywnym, w takim kontekście, że coś jest cacy, czyli dobre i
właśnie be, czyli złe. Podwojenie tego fonetycznego wykładnika wartości,
przenosi natomiast moje luźne asocjacje, z dziedziny aksjologii do zoologii.
Staje się bowiem onomatopeją zwierzęcia, nie wartościowanego zbyt pozytywnie,
jakim jest baran, który wydaje z siebie odgłosy przypominające właśnie coś w rodzaju
be, be...
B poza przyjemnymi transcendentnymi i familijnymi skojarzeniami z:
Bogiem, bliskimi, bratem i babcią, której imię rozpoczyna się w dodatku na
literę b (Barbara) nasuwa mi generalnie negatywne konotacje. Daje bowiem
początek tak przykrym w swym znaczeniu słowom jak: bieda, bicie, ból oraz
bandyta. Przywodzi mi na myśl coś złego i niekompletnego: błąd, bezmyślność,
bezrobocie, bezdomność czy brak odpowiedzi.
B jak "Ballada o Chłopcu z Szydłowca" - piosenka, którą napisałem wraz z kolegą Rafałem Błędowskim, członkiem grupy "Kliper". Zespół ten 24 listopada o godzinie 18.00 w "Resursie Obywatelskiej" świętował będzie jubileusz 15-lecia swojego istnienia, pod hasłem "Taki był ten czas..." Już dziś serdecznie zapraszam na to niezwykłe, muzyczne wydarzenie, poniżej zamieszczając tekst, wspomnianej piosenki, którego jestem autorem:
BALLADA O CHŁOPCU Z SZYDŁOWCA
Chciałbym
zaśpiewać Wam dziś o Chłopcu,
Co
całą młodość spędził w Szydłowcu,
Żeby
wyjechać potem z Szydłowca
I
świat opływać wciąż na żaglowcach.
Choć
są w Szydłowcu piękne dziewczyny
On
wybrał maszty, reje i liny,
Żonę
i dzieci, przytulny dom
Zmienił
na kliper, bukszpryt i bom.
Tej
samotności przestał żałować
Gdy
się nauczył sprawnie halsować,
Nabrał
zupełnie nowych nawyków
Cumuje
nocą i śpi w kubryku.
I
tylko nucąc szantową nutę,
Gdy
morze wali wzburzone w burtę,
A
wiatr uderza w żaglowca maszty
Patrzy
wzruszony na księżyc i gwiazdy.
Chciałbym
zaśpiewać Wam dziś o Chłopcu,
Co
całą młodość spędził w Szydłowcu,
Żeby
wyjechać potem z Szydłowca
I
świat opływać wciąż na żaglowcach.
Czasami
kontakt nam z tym kolegą,
Lecz
pozostałem z żoną na brzegu,
Bo
ja wybrałem swój, rodzinny dom,
W
którym przeżywam sztil, a czasem sztorm.
Też
mi się marzą morskie wyprawy
Fregaty,
kecze, wanty, gejtawy,
Szkuner,
syreny, mew białych lot,
Ale
rodzina to mój, mały port.
I
także nocą spoglądam w niebo,
A
na koncertach swe szanty śpiewam
O
kabestanach, szkwałach, żaglowcach
Obieżyświatach
– rodem z Szydłowca.
Chciałbym
zaśpiewać Wam dziś o Chłopcu,
Co
całą młodość spędził w Szydłowcu,
Żeby
wyjechać potem z Szydłowca
I
świat opływać wciąż na żaglowcach.
(2012)